Prezydent Słupska zeznawał we wtorek przed sądem w Słupsku, gdzie wystąpił jako świadek w wypadku, w trakcie którego udzielał pomocy poszkodowanej.
Chodzi o sprawę Arlety Krupińskiej. Kobieta została potrącona przez samochód. Teraz sądzi się z firmą, która ubezpieczała samochód sprawczyni wypadku.
– To było w 2014 roku, na placu Zwycięstwa w Słupsku – wspomina poszkodowana. – Gdy szłam samochód dosłownie mnie skosił. Podbiegł do mnie pan Biedroń. Bardzo mi wówczas pomógł. Zachował się jak bohater.
– Prezydent zeznawał jako świadek. Widział jak doszło do wypadku, udzielił poszkodowanej pierwszej pomocy. Jest osobą kluczową dla ustalenia przebiegu wypadku – mówi Maria Nałęcz-Bachurska z Kancelarii Radcy Prawnego Ekspert Piotr Pawłowski w Słupsku, pełnomocnik poszkodowanej.
Prezydent Słupska dobrze pamięta zdarzenie. To był jeden z ostatnich dni jego kampanii wyborczej w listopadzie 2014 roku.
– Byliśmy przed ratuszem i usłyszałem hałas – mówi Robert Biedroń. – Podbiegłem do kobiety leżącej pod samochodem. Pamiętam, że poskładałem jej telefon zadzwoniłem do jej męża, pozbierałem buty, które spadły jej z nóg.
Prezydent Słupska wezwał także pogotowie i udzielił pomocy poszkodowanej.
– Tak naprawdę to, żadna sensacja. Każdy by tak się zachował – dodaje Biedroń.